poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wakacyjnej rundki po Wrocławiu część I

             W czasie wakacji nie umiem siedzieć w domu bezczynnie, dlatego tez dość dużo podróżuję :)… Przemierzam okolicę rowerem, autobusem, a ostatnio także pociągiem. Tym razem moim celem był Wrocław- którego, o dziwo- nie miałem jeszcze nigdy okazji dobrze poznać. Nie przedstawię całej zawiłej i długiej historii miasta, bo nie jestem specjalistą, ale chciałbym opowiedzieć Wam o niezwykłych miejscach, które odwiedziłem.
                
              O 8.24 wsiadłem do pociągu na dworcu w Bolesławcu. Moje marzenie o wolnym miejscu szybko zostało rozwiane- pociąg był mały, a jechał aż z Jeleniej Góry, więc już był pełny… Mimo to nowe pociągi Kolei Dolnośląskich są świetne – nowe, dość czyste, fajnie zaprojektowane (jak ja uwielbiam pociągi :) .
Przed dziesiątą wysiadłem we Wrocławiu na Dworcu Głównym. Ten neogotycki budynek bardzo kojarzy mi się z jakimś indyjskim pałacem… I mimo iż nie jestem fanem takiego stylu – to ta budowla jest niezwykła – urzekła mnie :)

                Skierowałem się w stronę ul. Świdnickiej, gdzie powitały mnie pierwsze krasnale :)





        Minąłem piękną operę i słynny hotel Monopol.

Hotel „Monopol” wybudowano w 1892. W 1937 roku dostawiono balkon nad głównym wejściem, aby mógł przemówić z niego Adolf Hitler. Po wojnie kręcono tu wiele znanych filmów, m.in. „Popiół i diament”. Goszczono tu różne ważne osobistości. Po generalnym remoncie, 4 lata temu otwarto go ponownie.


Przyszedł czas na rynek… Przystanąłem pod słynnym pręgierzem, gdzie zobaczyłem świetną wystawę o epidemii czarnej ospy we Wrocławiu w 1963 roku… Brrrrr!
















--------------------------------------------------------------------------------------------



Ratusz jest niezwykły. Mimo swej gotyckiej surowości, jego bryła jest bogata, niczym barokowy kościółek. Zachwyciły mnie drobne, precyzyjne, skomplikowane wzory z cegieł. To nie są zwykłe, średniowieczne cegły. To małe dzieła sztuki :) – przygotowywane zapewne na zamówienie, delikatne, misternie zaprojektowane, tworzą na fasadzie wspaniałe dekoracje. Bryła ratusza, wbrew pozorom jest dość prosta, ale to właśnie bogactwo kamiennych gargulców, rzygaczy, rzeźb, niezwykłych figur, tablic, ceglanych łuków, nieregularnie rozmieszczonych witrażowych okienek tworzy z ratusza niezwykły „dom”, który mówi wiele o dawnym Wrocławiu i pokazuje odwieczne dążenie do piękna. Nikt nie powie mi, że w średniowieczu wszystkie budowle były surowe! 

            



Stare budowle są takie ciekawe, gdy tylko bliżej im się przyjrzymy. Mnie szczególnie fascynują takie drobne, kamienne elementy, o których wiemy niewiele, których znaczenie, historia i pochodzenie jest niejasne. Wtedy właśnie powstają legendy… Jedną z moich ulubionych przytoczę pod koniec reportażu – dotarłem bowiem do wieży, na której znajduje się dziwaczna rzeźba :)









Jeden z pięknych gargulców na fasadzie               ratusza.

Kamienica pod Gryfami – tu rozpoczęła się akcja jednego z moich ulubionych kryminałów – „Koniec świata w Breslau”. Seryjny morderca zamurował w ścianie tego domu swoją ofiarę…


Na Placyku Solnym zaciekawiła mnie wystawa „Samochody II Rzeczpospolitej”. 
Szczególnie spodobała mi się tam pewna reklama (nieodparcie kojarzy mi się ona z lekcjami Edukacji dla bezpieczeństwa :)
















--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wszedłem w uliczkę Kurzy Targ i dotarłem do pierwszego punktu mojej trasy – Muzeum Farmacji. W kamienicy, w której znajduje się muzeum, od połowy XIII wieku do lat pięćdziesiątych XX wieku NIEPRZERWANIE mieściła się apteka! Cóż za splendor odwiedzić miejsce tak nasiąknięte historią :).

Gdy przy zatrzaśniętych drzwiach zobaczyłem karteczkę „proszę dzwonić” zwątpiłem, czy jest czynne. Okazało się, że jest, a wstęp nic nie kosztuje. Miły pan pokazał mi szatnię i zostawił samego w tej ogromnej budowli. Odwiedziłem wszyyystkie sale- i było mi miło, bo nikt nie mówił co chwilę „Ostrożnie! Nie dotykać eksponatów!”. Muzeum posiada ogromne zbiory i prezentuje w bardzo ciekawy sposób historię aptekarstwa.Niestety, brakuje opisów eksponatów (dość nowa placówka). Mnie, pasjonata  chemii- zachwyciło  wszystko :)

Wewnątrz można podziwiać bardzo ciekawą ekspozycję, prezentującą losy farmacji - od pracowni alchemicznych, poprzez XVIII- wieczne apteki, po czasy współczesne.
Tradycyjnie, dawne apteki były tajemniczymi, ciemnymi pomieszczeniami, pełnymi szaf i regałów zawierających różnorakie szklane buteleczki i porcelanowe pojemniki. Na nich umieszczano łacińskie nazwy substancji.  Pomieszczenia ozdabiano wypchanymi lub zamkniętymi w słojach z formaliną zwierzętami. Często eksponowano też naczynia laboratoryjne, m.in. ekskluzywne moździerze. Wchodząc tam, czuło się, że miejsce to jest niezwykłe.



Przy ladzie nie mogło zabraknąć podstawowych narzędzi aptekarskich, m.in. wag laboratoryjnych, które pozwalały z dużą dokładnością odmierzać substancje. Urządzenia często umieszczano w szafkach, aby ruch powietrza nie zaburzał pomiaru.



Średniowieczna pracownia alchemiczna. Alchemia była nauką łączącą filozofię, chemię, farmację... Głównym celem alchemików było stworzenie receptury na tzw. kamień filozoficzny - substancję przemieniającą metale w złoto i na eliksir życia. Mimo iż te działania okazały się bezsensowne, alchemicy pozostawili po sobie bogatą spuściznę, m.in. opracowali sposób wytwarzania szkła, mydła, niektórych lekarstw, barwienia tkanin...

Tradycyjna retorta(zawsze chciałem mieć taką w moim laboratorium!) - to urządzenie służące do destylacji prostej. Alchemia już w początkowych fazach rozwoju opracowała wiele stosowanych do dziś metod rozdzielania substancji.

XIX-wieczne urządzenie służące do mielenia substancji, z których produkowano tabletki.

 W takich urządzeniach wyciskano tabletki i czopki.

Dawne strzykawki. Od razu nasunęło mi się skojarzenie z jednym z moich ulubionych kryminałów - "Eplarium" Hannibala Smoke'a. Tam odegrała ona duużą rolę.

Dawna wirówka do probówek.
------------------------------------------------------------------------------------------------------
                W pobliżu Kurzego Targu znajduje się Katedra św. Marii Magdaleny- duży, gotycki kościół z pięknymi (ach!) przyporami. 














W kościele znajduje się słynna, renesansowa ambona- niestety, ze względu na remont nie mogłem podejść i przyjrzeć się jej bliżej :(





W tym kościele, w roku 1523, wygłoszono pierwsze we Wrocławiu kazanie w duchu luterańskim. Dokonał tego teolog Jan Hess. 


"Hess łączył gruntowną wiedzę filozoficznąteologiczną oraz biblijną, z jednoczesną stanowczością przekonań w swoich argumentacjach odwoływał się zazwyczaj do Biblii, ponieważ uważał je za rozstrzygające wszelkie spory źródło prawdy. Doskonale znał historię Kościoła i potrafił bez trudu wskazywać powody błędów i trudności doktrynalnych. Stosował rzadkie wtedy metody postępowania, które odrzucały obrażanie przeciwników religijnych i ich programową negację, a wprowadzały porządek badawczy i istotne zasady tolerancji czy wręcz godziły się na pewne kompromisy konfesyjne."
cyt. za. pl.wikipedia.org                       

Osobliwością świątyni jest mostek pokutnic, łączący wieżę północną i południową. Kupiłem więc bilet i rozpocząłem mozolną wspinaczkę po setkach schodków. Tu odbył się kolejny sprawdzian mojego lęku wysokości- najpierw schodki z kraty – i zamiast betonu pod nogami- widok na całą plątaninę schodów w pustym wnętrzu wieży. 
Drugi sprawdzian – to sam mostek… Jednak widoki, które się stamtąd roztaczały i wiatr we włosach przebijały wszystko :)


                





Z wieżą południową wiąże się niezwykła historia „Dzwonu grzesznika”, odlanego w 1386 roku. Ale to już opowieść na osobny artykuł… :) 
Niedługo pojawi się druga część relacji- do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie czytało się Twoją relację. Wrocław jest magicznym miejscem, co odkryłam dopiero wtedy, kiedy się stamtąd wyprowadziłam. Na szczęście często bywam, bo część rodziny nadal tam mieszka. Mimo, że jestem we Wrocławiu częstym gościem, nie miałam okazji jeszcze zobaczyć Muzeum Farmacji. Wstęp jest tam darmowy, ponieważ stworzono go przy współfinansowaniu unijnym.
    Moje muzeum jest w identycznej sytuacji. Mam umowę o współfinansowanie i jeśli dostanę dotację z UE, to obowiązkowo wstęp będzie musiał być za darmo. Z resztą i tak byłby, bo kto by chciał płacić za wstęp do małego, regionalnego wiejskiego muzeum? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę powodzenia i dużo uporu w przygotowywaniu muzeum :) Gdy tylko będę mógł - z przyjemnością odwiedzę! :) Małe, przyjazne, klimatyczne muzea są najlepsze!

    OdpowiedzUsuń
  3. MGM Grand Casino & Resort - Mapyro
    Find MGM 시흥 출장샵 Grand Casino & Resort, Las 인천광역 출장마사지 Vegas, NV, United 김포 출장마사지 States, ratings, photos, 화성 출장마사지 map, prices, expert advice and traveler reviews. 제주도 출장마사지

    OdpowiedzUsuń